niedziela, 5 maja 2013

Prolog

Biegłam, przedzierając się przez tłumy ludzi, którzy raz po raz zastawiali mi drogę wielkimi walizkami. Moje niesforne włosy przyklejały się do twarzy co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Co się ze mną dzieje? Ja zawsze jestem przed czasem. Nigdy się nie spóźniam i nie biegnę co sił w nogach. Nigdy.
W końcu dotarłam na właściwe perony. Między numerem 9, a 10 stała potężna ceglana ściana i gdy ją zobaczyłam na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Okej, wszystko będzie okej Hermiona. To tylko sekunda. - uspokajałam się w duchu. To łatwizna, przecież o tym czytałam. Szybkim krokiem zbliżyłam się do ściany i z małym zawahaniem skoczyłam w głąb cegieł.... Otworzyłam oczy i zmazałam przestraszony wyraz twarzy. Ufff nikt nie patrzył. Podniosłam głowę i ruszyłam w stronę czarno-czerwonego Expressu.
- Auć! - syknęłam bo ktoś właśnie przebiegł mi po stopie.
- P..przeppraszam, ale czy nie widziałaś mojej ropuchy? - moim oczom ukazał się mały, grubiutki chłopak w szacie z Hogwartu. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Nie, ale mogę ci pomów w poszukiwaniach jak chcesz. - odparłam nieco protekcjonalnym tonem.
 Podróż mijała dosyć spokojnie, może dlatego, że z nikim nie rozmawiałam. No chyba, że liczyć krótką wizytę u jakiegoś rudzielca i u....Harrego Pottera. Niesamowite, że będę uczyć się w jednej szkole z Nim.
    - Cześć, kim jesteś? - ze snu wybudził mnie cichy głos i szturchanie w ramię. Krzyknęłam. Nade mną nachylał się przeraźliwie blady chłopiec. Jego jasna głowa mieniła się od za dużej ilości żelu do włosów.
- Czemu mnie budzisz, zostaw mnie w spokoju!
 Widziałam jak entuzjazm chłopca spada słysząc moje słowa.
- Przepraszam, ale usiadłaś na moim miejscu i cię nie znam.
- Oh - rozejrzałam się gorączkowo. - Już wstaję.
Chłopak zachichotał.
- Co cię tak śmieszy? To, że dziewczyna ma ci ustępować miejsca?!
Wskazał na moją głowę, a ja szybko się tam dotknęłam. Ugh te włosy! Pewnie sterczały mi na wszystkie strony.
- No i co się gapisz, masz tyle żelu, że wystarczyłoby i dla mnie.- burknęłam i już chciałam przeprosić kiedy chłopak zaśmiał się głośno.
- Błyskotliwa jesteś!
Zarumieniłam się. Blondas był całkiem miły. Rozmawialiśmy o wszystkim, aż do przystanku- Hogwart.
               Zostałam przydzielona do Gryffindoru, a blady chłopak do Slytherinu. Wierzyłam, że inne domy nie staną nam na drodze do przyjaźni. Od razu po kolacji podbiegłam do blondasa by podzielić się z nim wrażeniami. Byłam taka szczęśliwa.
Stał pod ścianą z dwójką potężnie wyglądających kolegów, którzy błyskali groźnie spojrzeniami.
- Ej kolego i jak tam u ciebie w Slluterine?
Chłopak spojrzał na kolegów, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Chyba w Slytherinie. - parsknął, a do niego dołączyły osiłki. - Idź stąd czupiradle, bo zasłaniasz nam widok!
Myślałam, że się przesłyszałam. Czułam jak uśmiech powoli znika z mojej twarzy. Odwróciłam się szybko, nie chcąc pokazać jak bardzo mnie to zabolało. Wtedy właśnie poczułam do niego nienawiść. I on do mnie też.

3 komentarze:

  1. To tak to się zaczeło! :P Pomysłowo, nie powiem, pisz dalej bo jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  2. BOZE ;D chyba najlepszy prolog, jaki czytałam. za pomysłowość 10/10 ;p <3

    OdpowiedzUsuń
  3. :( Neville nie był grubiutki, ani mały :(

    OdpowiedzUsuń